Moje trzy grosze na temat okularów. Tak tak, Firmoo.
Chyba już wszyscy słyszeli o okularach od Firmoo. I chyba większość blogerek je ma. Mam je również i ja. Sam kontakt i przesyłka - super. Paczka była w ciągu 2 dni roboczych od otrzymania wiadomości o wysłaniu. Wszyscy chwalą, pochwaliłabym i ja. Tak, jest tu pewne ALE... Niestety nie jestem w stanie nosić tych okularów. Chyba, że zostałabym jednookim piratem, na dodatek prawoocznym.
Po otwarciu przesyłki od razu założyłam okulary na nos. Wszystko wygodne, nic nie ciśnie, leciutkie, ale zupełnie nic nie widziałam. Zaczęłam się zastanawiać, czy coś źle zrobiłam? Sprawdziłam receptę, sprawdziłam moc moich obecnych okularów (a mam obecnie 2 pary) i sprawdziłam to, co wysłałam do Firmoo. Wszystko było w porządku, a ja dalej nic nie widziałam. Pomyślałam, że może pomyliłam lewe szkło z prawym, więc przykładałam okulary do góry nogami - nic z tego. Aż w końcu wpadłam na pomysł sprawdzenia każdego oka z osobna. I co? Prawe oko super, lewe dupa. Więc niestety, zdjęć mnie w okularach nie będzie, bo źle się w nich czuję. Same oprawki się nie zmarnują, niebawem będę miała badania okresowe w pracy i wykorzystam je do zrobienia szkieł. Do tego czasu leżą zamknięte w bardzo fajnym etui w szufladzie. Materiałowy pokrowiec, śrubki i śrubokręt również.
9 komentarze: