Opi / 4 In The Morning

niedziela, sierpnia 24, 2014 unappreciated 20 Comments

Lakier Opi 4 In The Morning pochodzi z tegorocznej kolekcji sygnowanej przez Gwen Stefani. Zawiera ona 7 lakierów z różnymi wykończeniami. Oczywiście, jak to u mnie bywa, kolekcja na początku mnie nie porwała, ale z czasem róż Hey Baby zawładnął moim sercem (ale o tym innym razem), a później trafiły do mnie dwa egzemplarze - Love.Angel.Music.Baby oraz tytułowy 4 In The Morning.
Wykończenie mamy tu satynowe, które akurat w przypadku tego koloru pasuje mi idealnie. I nie jest to czarny czarny, zakrętka jest bardziej czarna niż sam lakier. Kolor najtrafniej opisałabym jako wyblakła czerń. Dodatkowo jak jest mokry (lub z topem oraz na słońcu) widać delikatne drobinki, które dodają mu tylko uroku (niestety na zdjęciach nie udało mi się ich uchwycić), ale w świetle sztucznym też wygląda dobrze :) Do pełnego pokrycia płytki wystarczają w zupełności 2 cieniutkie warstwy, schnie błyskawicznie.








20 komentarze:

Essie / Spin The Bottle

środa, sierpnia 20, 2014 unappreciated 16 Comments

Nudziaków nigdy za mało! To hasło mówię sobie, gdy w oko wpadnie mi kolejny lakier z tej palety kolorów. Mam ich dość sporo i każdy jest na swój sposób inny. Spin The Bottle od Essie pochodzi z tegorocznej wiosennej kolekcji Hide&Go Chick. I od razu wiedziałam, że będzie mój :D

Pomimo, że mam lakier w wersji profesjonalnej, malowanie nie stwarzało żadnego problemu. Dwie grubsze warstwy wystarczą w zupełności do pokrycia płytki paznokcia, razem z topem Essie Good To Go wytrzymał na moich paznokciach ok. 5 dni i nadal był w stanie idealnym. Ale ileż można nosić ten sam lakier na paznokciach? :> Żeby trochę przełamać nudę, na palcu serdecznym postanowiłam dodać naklejkę na paznokcie od Bourjois w kształce listków :)






16 komentarze:

Phenome / Luscious

środa, sierpnia 13, 2014 unappreciated 14 Comments

Z marką Phenome znam się od całkiem niedawna, nie minęło jeszcze pół roku. Po wielu kuszeniach na blogach, podczas pewnej promocji postanowiłam zakupić pierwsze kosmetyki tej marki. Przypadły mi do gustu tak bardzo, że postanowiłam wypróbować kolejne. Lista chciejstw rosła z dnia na dzień i mogę na chwilę obecną zaznaczyć, że większość z nich już mam :)

Filozofia firmy, która tworzy kosmetyki z 98,2% naturalnych składników, bardzo do mnie trafia. Tak samo jak wizualny wygląd opakowań produktów - ciężkie i szklane, plastikowe oraz kartonowe opakowania. Uwielbiam tak prosty design.


Nowych kremów do twarzy zawsze trochę się obawiam. Boję się jak zareaguje moja sucha i bardzo wrażliwa skóra. Dlatego dobrym pomysłem ze strony firmy jest możliwość wyboru próbek (okrojona, bo okrojona, ale jednak). I tak oto dzięki takim próbkom poznałam Luscious - krem nawilżający do cery odwodnionej i suchej.

Jest to aksamitny i bogaty krem do pielęgnacji skóry suchej i bardzo suchej. Został opracowany na bazie ekologicznych wód roślinnych, organicznych olejków oraz naturalnych ekstraktów. Zawiera również wiele składników aktywnych, takich jak: wody roślinne (aloesowa, migdałowa, cytrynowa, różana), sok aloesowy, olejek z róży damasceńskiej, masło shea, ekstrakt z owoców goji, kwas hialuronowy, olej jojoba i z oliwek, ekstrakt z róży i passiflory oraz wyciąg z nagietka. Produkt ma za zadanie bardzo intensywnie nawilżać i taką to właśnie rolę spełnia idealnie! Po jego użyciu moja skóra jest gładka, miękka i elastyczna. Moja skóra go uwielbia i spija każdą ilość naniesioną na twarz.

Co prawda ze względu na swoją dość treściwą konsystencję, nie używam go na dzień bo dość długo się wchłania, więc przy porannym szybkim makijażu odpada. Ale absolutnie nie uważam tego za wadę! Zapach jest bardzo delikatny i ciężki do sprecyzowania, ale zupełnie mi nie przeszkadza, ponieważ bardzo szybko się ulatnia. Używam kremu na noc i w tej roli spisuje się rewelacyjnie! Rano cera jest promienna, gładka i tak nawilżona, że czasami jak zdarzy mi się bardzo spieszyć, to nie użyję kremu na dzień, a pomimo to na koniec dnia skóra nadal jest w takim samym stanie, jak rano. Luscious od samego początku używania stał się moim niekwestionowanym ulubieńcem i nie wyobrażam sobie już bez niego mojej pielęgnacji twarzy.




Składniki: Aloe Barbadensis Leaf Water**, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Fruit Water**, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Water**, Rosa Centifolia Flower Water**, Squalane**, Glycerin**,Isopropyl Palmitate**, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil**, Caprylic/Capric Triglyceride**,Cetearyl Alcohol**, Bentonite*, Glyceryl Stearate Citrate**, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*,Betaine*, Dicaprylyl Ether**, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Hydrogenated Vegetable Oil*, Aqua**, Panthenol, Xanthan Gum**, Lycium Barbarum Fruit Extract*, Aloe Barbadensis Leaf Juice**, Rosa Gallica Extract*, Rosa Damascena Oil*,Passiflora Incarnata Extract**, Calendula Officinalis Flower Extract*, Sodium Hyaluronate**, Sodium Phytate**, Sodium Stearoyl Lactylate**, Cetyl Alcohol**, Vegetable Oil**, Tocopheryl Acetate,Tocopherols**, Glycine Soja (Soybean) Sterols**, Sodium Carboxymethyl Betaglucan, Sodium Lactate**, Carnosine**, Lactic Acid**, Dehydroacetic Acid, Parfum*, Benzyl Alcohol, Citronellol***,Geraniol***, Limonene***, Linalool***

Jedynym minusem tego produktu jest standardowa cena, która na stronie sklepu on-line wynosi 126 zł za 50 ml. Natomiast sklep często oferuje akcje rabatowe (swoje kremy kupiłam z 30% obniżką), a wydajność jest tak duża (starczył mi na ponad 4 miesiące codziennego używania!), że cena nie jest aż tak straszna :)

14 komentarze:

Obsługiwane przez usługę Blogger.

About me