Chanel / 665 Vibrato
Koło tego lakieru kręciłam się długo. Naoglądałam się mnóstwa zdjęć w internecie. Zastanawiałam się, czy aby na pewno potrzebuję kolejnego (!) niebieskiego koloru. Miałam do niego trzy lub cztery podejścia w Sephorze. Najpierw chodziła wokół niego, a to dobrano mi odpowiedni kolor podkładu, a to sobie powąchałam jakieś perfumy. Za każdym razem wychodziłam bez niego. W zeszłym tygodniu zrobiłam kolejne podejście do Vibrato. Z przerażeniem moim oczom ukazało się puste miejsce po lakierze! Przemiła konsultantka zaczęła szukać go po szufladach, już błagałam żeby zapytała w innych sklepach, czy gdzieś przypadkiem nie ma jednej sztuki. I w tym momencie przyszła dostawa! :D Domyślacie się mojej radości?
Historia zdobycia Vibrato od Chanel była długa i skomplikowana, prawie tak samo było z Sunwashed od Diora. Następnym razem powinnam chyba tyle nie debatować nad tym czy kupić lakier, czy nie ;)
Kolor? Cudowny, intensywny kobalt! Lakier jest niesamowicie kremowy, jedna warstwa zdecydowanie wystarczy do pokrycia płytki, ale z przyzwyczajenia dałam dwie. Pędzelek jest wąski i zdecydowanie wolałabym żeby był szerszy, ale mu to wybaczę. Vibrato jest tak piękny, że nie mogę przestać gapić się jak sroka w gnat na swoje paznokcie. Myślę, że to rozumiecie? ;]
9 komentarze: