Roll-on The Body Shop
Aparat do mnie wrócił, ale nie wiem na jak długo. W związku z tym zrobiłam zdjęcia wszystkim moim ostatnim nabytkom, a w związku z tym możecie się spodziewać wielu nowych recenzji.Dziś przyszła kolej na Roll-on The Body Shop o zapachu owoców leśnych.

Zachęcona samymi zapachami, które wyszły, pędem pobiegłam do najbliższego TBS'u i stałam chyba z 15 minut wąchając wszystkie roll-on'y. Gdybym mogła, kupiłabym wszystkie, a tak wybór padł na owoce leśne, które mnie po prostu urzekły.
Opakowanie: ma 10 ml i jest stabilne. Dobrze trzyma się je w ręce.
Zapach: jest delikatny, ale nie nachalny. Czuję go tylko w momencie posmarowania ust, a potem się ulatnia, co tak naprawdę mi się podoba.
Użytkowanie: smarowanie nim ust nie jest trudne, natomiast czasami zdarza mi się wyjechać nim poza linię ust i wtedy nagle muszę szukać lusterka :)
Działanie: delikatnie nawilża moje usta, które baaaaardzo często są spierzchnięte i wysuszone, a na dodatek mam okropną manię obgryzania skórek. Ten roll-on powoduje, że mam gładkie i miękkie w dotyku usta, co zdecydowanie jest na plus!
No i ta metalowa kuleczka tak cudownie chłodzi usta w gorące dni!
Skład: Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Glycine Soja (Soybean) Oil, Lanolin, Hellianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Olea Europea (Olive) Fruit Oil, Aroma, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Waxm Aqua, Tocopherol, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Simmindsia Chinesis (Jojoba) Seed Oil, Stevia Rebaudiana Leaf/Steam Extract, Eugenol, Benzyl Benzoate, Citric Acid.
11 komentarze: