Pustaki, czyli zużycia października, listopada i grudnia

wtorek, stycznia 05, 2016 unappreciated 12 Comments

Kontynuuję wyrzucanie zeszłorocznych pustych opakowań. Trochę się tego przez 3 miesiące uzbierało, także czeka Was post tasiemiec ;)


Isana - żele pod prysznic, które przyznaję bez bicia, że kupiłam ze względu na opakowania :) Były ok, dobrze się pieniły, nie wysuszały skóry, ale bardzo słabo pachniały.
Balea - tutaj chyba mój komentarz jest zbędny? ;)


Harmonique - żel do mycia ciała o zapachu białej herbaty i bambusa na upalne dni jest świetny! Bardzo orzeźwiający i niewysuszający skóry. Pozostawia delikatny brokat (dowiedziałam się o nim w momencie kiedy mój mąż się w nim wykąpał i wyszedł na słońce... :D).
Pat&Rub - hipoalergiczny peeling do ciała. Tą serię uwielbiam, ze względu na zapach i działanie. A wersja hipoalergiczna na najmniej upierdliwy peeling, który bardzo łatwo schodzi podczas spłukiwania. Działa również bardzo przyjemnie - pozostawia skórę oczyszczoną i niepodrażnioną oraz delikatnie nawiżoną.
Clochee - odżywczy peeling cukrowy o zapachu cynamonu. Przyznaję bez bicia, cynamon uwielbiam pod każdą postacią, dlatego jak zobaczyłam, że w internetowej aptece DOZ ten cudak jest przeceniony o połowę, to nawet się nie wahałam. Świetnie oczyszcza skórę i na sucho i na mokro, jest bardzo wydajny. Jedyny minus poza standardową ceną? Pozostawia niesamowitą ilość syfu na dnie wanny :) Nie zmienia to faktu, że mam ochotę na więcej!
Ministerstwo Dobrego Mydła - mus do ciała, wersja z szafranem. Pomimo małej pojemności jest niesamowicie wydajny. Z charakterystycznym ziołowym zapachem, który ani trochę mi nie przeszkadza. Działa świetnie! Skóra ciała jest bardzo dobrze nawilżona i pomimo zakładania pidżamy zaraz po użyciu, pozostaje cały czas wrażenie nawilżonej skóry, a zapach czuć też na następny dzień.
Ministerstwo Dobrego Mydła - ryż, czyli naturalne, ręcznie wytwarzane mydło do rąk. Zdradzę Wam, że mydeł w kostce nie używałam od jakiś chyba 20 lat. Nienawidzę zapachu mydła, tego takiego charakterystycznego. Natomiast, kiedy podczas pierwszego zamówienia dostałam jako gratis wersję ananasową kręciłam nosem. Do czasu aż nie użyłam! Od tej pory w mojej łazience goszczą mydła MDM i ciągle chcę więcej! Są bardzo wydajne i nie wysuszają skóry.
Organique - pomarańczowa pianka do mycia ciała. Orzeźwiający zapach, bardzo wydajny i świetnie oczyszczający skórę produkt. Trochę farbował mi wannę, ale wybaczam mu wszystko :)


Balea - szampony do włosów, nowe wersje, które niedawno weszły do sprzedaży (poza chyba wersją Sensitive, która jest od dawna). Lubię je, tak jak każdy szampon tej firmy.
The Body Shop - szampon i odżywka, mój ulubiony włosowy duet! Włosy po ich użyciu są świeże, sypkie i cudnie pachną bananami. Pełna recenzja tutaj.
Phenome - Purifying hair mask, czyli moja ulubiona maska oczyszczająca do włosów. Jest to moje już chyba 3 opakowanie, w łazience otwarte mam kolejne. Używam raz w tygodniu i starczy na jakieś 6 miesięcy. Świetnie oczyszcza skórę głowy, włosy są bardziej sypkie i odświeżone, niezależnie od użytego po niej szamponu.
Pat&Rub - odżywka łagodność, blask, wzmocnienie. Bardzo wydajna, nawilżająca włosy odżywka, której nie trzymałam zbyt długo, a pomimo to działała bardzo przyjemnie.


Vichy - Capital soleil 30spf, czyli krem z filtrem, który swojego czasu był bardzo zachwalany. Nie bieli twarzy, szybko się wchłania, a makijaż świetnie się na nim trzyma. Do opalania całego ciała też polecam ;)
Pat&Rub - tonik AOX, bardzo przyjemnie oczyszczał skórę twarzy, ale pozostawiał ją lepką. Jest niesamowicie wydajny, pachnie ziołowo. 
Lush - Let The Good Times Roll, mój ulubiony czyścik do twarzy! Uwielbiam za zapach i działanie, a dzięki memu cudownemu mężowi, który kupił mi duże opakowanie, starczył mi na kilka ładnych miesięcy.
Phenome - peeling enzymatyczny, zdecydowany ulubieniec wśród naturalnych kosmetyków. Nie podrażniał mojej wrażliwej skóry, ale była świetnie oczyszczona. Bardzo wydajny.
Bioderma - Sensibio H2O, czyli moja ulubiona wersja. Innego płynu micelarnego już nie szukam. Pełna recenzja tutaj.


Exclusive Cosmetics - odżywiający krem do rąk. Niesamowicie wydajny, szybko się wchłaniał, więc jest rewelacyjny w pracy, odpowiednio nawilżał skórę dłoni. I do tego tani jak barszcz.
Eucerin - Repair Handcreme 5% Urea, świetnie się spisuje w okresie jesienno-zimowym, kiedy moja skóra dłoni jest bardzo wysuszona. Wchłania się bardzo szybko, ale pozostawia efekt nawilżenia.
Balea - krem do rąk z 5% Urea. Bardzo mocno nawilżający, używałam go głównie na noc. Niesamowicie wydajny.
The Body Shop - krem do rąk ze świątecznej edycji o zapachu imbiru. Co prawda tej edycji od 2 lat już nie ma, ale ja miałam jeszcze zachomikowany ostatni krem. Zapach uwielbiałam, gorzej z działaniem, ale wybaczam mu wszystko.
Sally Hansen - Instant Cuticle Remover, czyli żel do skórek, bez którego mój manicure nie istnieje. Używam go 2-3 razy w tygodniu, przed każdym malowaniem paznokci, dzięki czemu trzyma skórki w ryzach. Bardzo wydajny. Używałam tą małą buteleczkę przez większość tego roku.
Essie - Good To Go. Ulubiony wysuszacz do paznokci. Nie ściąga lakieru i szybko wysycha. Nie ma super błysku, ale tyle ile daje mi wystarczy.


Oriflame - wody toaletowe, ładnie pachniały, ale bez szału. Wypsikać i tak je musiałam :)
Pat&Rub - BBB, czyli delikatny balsam do twarzy, w wersji jaśniejszej. Niestety do używania był tylko kiedy moja skóra nabrała koloru, ponieważ inaczej byłby za ciemny. Za to świetnie się utrzymywał podczas upałów, nie spływał, ani nie ważył. Pomimo tych plusów na pewno do niego nie powrócę.
Chanel - CC Cream, czyli mój aktualny numer 1 wśród podkładów! Zakochałam się w nim od pierwszego użycia. Skóra jest rozświetlona i nawilżona. Trzyma się na twarzy cały dzień. W związku z tym, że to CC to krycie jest niewielkie, ale i tak tuszuje moje czerwone placki na policzkach. A Mikołaj sprawił mi w prezencie pełnowymiarowe opakowanie :)
Marc Jacobs - nie wiem jaka to nazwa podkładu, nie jestem w stanie rozczytać nalepki, ale takiego koszmaru to jeszcze nie używałam. I nigdy nie wyobrażałam sobie mieć tapety na twarzy, a on ją robił. Nie ważne z jakim kremem, czy w ogóle bez niego, z jakim pudrem, czy bez. Próbowałam go jakoś ujarzmić, ale bez powodzenia.


Vichy - 3 zielone kulki. Tutaj komentarz jest tak samo zbędny, jak w przypadku żeli Balea ;)
Garnier - dezodorant, który używam często, tylko zmieniam wersje zapachowe.
Phenome - Fresh Mint Heel Pumice, czyli po prostu peeling do stóp. Tak bardzo go lubię, że w łazience mam otwartą 3 tubkę. Jest niesamowicie wydajny, świetnie odświeża, ale i oczyszcza stopy.


Uffff! Kto dobrnął ze mną do końca? :D

12 komentarzy:

  1. poszalałaś kobieto z tymi całymi zużyciami :D gdzie Ty to przechowywałaś wsio? :D
    mi bardzo ładnie idzie pielęgnacja i nawet odnotowałam braki w tym zakresie o.O Przy okazji dziękuję za bałwankowy kremik i to cudo do skórek :*** się myźnęłam a Bigolek zeżarł rodeo z prędkością światła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a kilku dużych torbach :D dobrze, że mam dużo miejsca w domu, więc aż tak bardzo mi nie przeszkadzały :D
      nie ma za co! cieszę się, że przypadło do gustu ;** czyli rozumiem, że Bigoskowi smakowało? :D

      Usuń
  2. Bigoskowi smakowało aż nadto :D takie paczuszki to on wciąga nosem ;D
    ja nie mam miejsca na składowanie tego wszystkiego a nie mówiąc juz o pustych opakowaniach więc zaniechałam tego typu wpisów, zresztą pracochłonnych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ufff, cieszy mnie to niezmiernie! bo jak tak stałam w sklepie to się zastanawiałam, co jemu będzie smakować :D
      pracochłonne są to nie ma co ukrywać, ale ja przynajmniej sama się rozliczam z tego, co zużyłam, a co kupiłam :D zawsze to lepiej się czuję jak się uzewnętrznię ;)

      Usuń
  3. aha, chyba że taka to jest potrzeba :D

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne zużycia :) sporo rzeczy phenome :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo phenome to jedna z moich ulubionych firm kosmetyków pielęgnacyjnych :)

      Usuń
  5. Bardzo lubię krem do rąk Eucerin:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Żele Balea uwielbiam i ja <3 a co do szafranowego przyjemniaczka z MDM to jest na mojej liście chciejstw :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i polecam spełnić tą zachciankę, bo jest świetny w działaniu! :)

      Usuń
  7. Musem z Ministerstwa Dobrego Mydła bardzo mnie zainteresowałaś, będę musiała kiedyś wybrać się na ich stronę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wybierz się wybierz, ale podejrzewam, że na jednej rzeczy się nie skończy! ;)

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.

About me