Pustaki, czyli zużycia stycznia

niedziela, lutego 15, 2015 unappreciated 14 Comments

Moja systematyczność woła o pomstę do nieba! Jest połowa lutego, a ja się od tygodnia zabieram za post denkowy ze stycznia. Obiecuję poprawę Wam, ale przede wszystkim sobie. Muszę w sobie regularność wyrobić, bo ostatnio z tym u mnie jest beznadziejnie :)

Ale wracając do tematu! Poniżej widzicie to, co udało mi się zużyć w poprzednim miesiącu. Nie jest tego dużo, już widzę, że więcej pustaków będzie w obecnym. Zapraszam Was na mini recenzje!


Pat&Rub - ekoAmpułka 1 do skóry wrażliwej i suchej. Bardzo, bardzo długo się na nią czaiłam, czekałam na odpowiednią promocję i w końcu dorwałam w swoje łapki. Odczucia mam mieszane - bo o ile z nawilżeniem i z brakiem podrażnienia, a nawet uspokojenia mojej cery się mu udało, to jeśli chodzi o stronę techniczną tego produktu, to nie wiem, czy miałam pecha, czy takie już są te ampułki. Chodzi o problem z wydobyciem produktu ze szklanej buteleczki. Było tak od samego początku, więc mam wrażenie, że albo trafiła mi się felerna pipetka, albo wszystkie są takie. Ciężko mi było również nakładać odpowiednią ilość, bo raz nie musiałam od razu wklepywać kremu, a raz musiałam - w zależności od ilości serum skóra była mniej lub bardziej napięta. Ale pomijając te minusy bardzo się z nią polubiłam, uspokajała cerę jak była za bardzo rozgrzana i łagodziła moje naczynka oraz nie podrażniała skóry!

Bioderma Sensibio H2O, czyli mój standard w demakijażu! Nie zamienię na żaden inny płyn micelarny, bo już nie raz kończyło się to podrażnieniem. Pełną recenzję znajdziecie na blogu.

Phenome - Non-Drying Cleansing Foam, czyli po prostu pianka do mycia twarzy o różanym zapachu. Po pierwsze - mega wydajna! Jedna pompka wystarczy do umycia buzi, pod koniec butelki trzeba się już kilka razy namachać nią żeby mieć odpowiednią ilość pianki, ale mi to nie przeszkadzało. Po drugie - bardzo, bardzo delikatna! W końcu jest przeznaczona do cery wrażliwej - również uspokajała moją cerę, bardzo przyjemnie oczyszczała i już po zmyciu makijażu, jak i sam makijaż (podkład + puder + róż + rozświetlacz; z demakijażem oczu nie próbowałam, bo nie maluję oczu). Jest bardzo delikatna, nie podrażnia i przede wszystkim nie podrażnia skóry i nie pozostawia uczucia ściągnięcia! A przy tym bardzo delikatnie i pięknie pachnie różami. Zaopatrzyłam się już w kolejną butelkę, więc już to o czymś świadczy :)


The Body Shop - Gingerbread Body Butter, czyli imbirowe masło do ciała z limitowanej edycji świątecznej. Miałam w swoich zapasach mocno zachomikowane to masło, zwłaszcza, że kupiłam je ponad rok temu podczas wyprzedaży! Uwielbiam zapach tej linii, nie pachnie standardowo imbirem, albo bardzo ten zapach lubię. Z nawilżaniem również całkiem nieźle sobie poradził. Z tej linii mam jeszcze mini krem do rąk i płakać będę, jak mi się skończy, bo tego zapachu podczas niedawnej świątecznej kolekcji już nie było...

Balea - waniliowy szampon do włosów. Chyba najmniej lubię tę wersję zapachową - jest mdła, co prawda dobrze oczyszcza włosy, ale miałam wrażenie, że przez jego użycie szybciej mi się przetłuszczają. Była to na szczęście ostatnia butelka tej wersji, bo na pewno już więcej bym do niej nie powróciła.

Balea - mandarynkowy peeling do ciała. Zaznaczę od razu, że był to bardzo, bardzo, bardzo drobny peeling. Na początku się przestraszyłam, że jest aż tak drobny, ale na szczęście działał całkiem nieźle. Oczyszczał skórę, nie nawilżał jej, ale również i nie podrażniał. Niestety sztuczność jego zapachu uniemożliwiała mi częste używanie, przez co jego zużycie zajęło mi kilka miesięcy.

The Body Shop - Almond Shower Gel. Migdały uwielbiam i jeść i wąchać. Dlatego też uwielbiam kosmetyki o ich zapachu. Zapach żelu w butelce mnie powalił, podczas kąpieli już nie bardzo, gdzieś wyparowuje. Dobrze się pienił i nie wysuszył skóry. Mało wydajny.


BarbraPro - tonik do zmywania paznokci. Czyli po prostu zmywacz z olejkiem pomarańczowym. Poza przyjemnym zapachem, nawilża również skórki. Do zmywania brokatów się nie nadawał, ale do kremów już zdecydowanie bardziej. 

Vichy - zielona kulka. Czy coś więcej muszę dodawać?? :D

Nivea - Clear-up-Strip. Czyli plaster do oczyszczania nosa. Całkiem nieźle radzi sobie z oczyszczaniem, o ile za mocno się go nie zmoczy wodą, bo inaczej trzeba go suszyć. Nie wiem, czy jest jeszcze do kupienia, bo ja swoje zapasy poczyniłam kilka miesięcy temu.

14 komentarzy:

  1. też bardzo lubię micel biodermy bo mam szalenie wrażliwe oczy i ich okolice. z powodu wysokiej ceny zaryzykowałam użyciem micela garniera i nie żałuję... moim zdaniem jest równie delikatny, a przy tym skuteczniejszy od biodermy. ale doskonale Cię rozumiem, ja też boje się eksperymentować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na garniera się czaję, ale... własnie boję się, że coś mnie podrażni :)

      Usuń
  2. Vichy kula to mój ulubieniec i pewniak, nie szukam nic innego! Pianką Phenome mnie zaciekawiłaś, nie miałam jej jeszcze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, co do Biodermy to używam aktualnie niebieskiej wersji Hydrabio, pierwsze wrażenia są bardzo na plus!

      Usuń
    2. Hydrabio swego czasu używałam, ale zdecydowanie bardziej pasuje mi Sensibio :)
      a piankę Ci serdecznie polecam!

      Usuń
  3. Hmm Mam ekoampułkę 4 i jakoś nie mam problemu z pipetką, oprócz tego że nie sięga do dna opakowania. W każdym razie nie jestem z niej tak do końca zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to widocznie miałam pecha z tą pipetką w swojej butelce :)

      Usuń
  4. Sama miałam też masełko imbirowe z TBS i przyznam, że przepięknie pachniało :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze wiedzieć, że nie tylko mi ten zapach się podobał :)

      Usuń
  5. Również lubię ten dezodorant z vichy, ale tylko ten inne rodzaje się u mnie nie sprawdziły

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. innych rodzajów nawet nie próbowałam, będę na wszelki wypadek wierna zielonej kulce :)

      Usuń
  6. Pianki do mycia buzi bym chętnie spróbowała, może kiedyś :)
    No i czaję się na ten tonik do zmywania paznokci, ale nigdzie go na razie nie widziałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za pierwszym razem kupowałam go stacjonarnie, teraz zamówiłam ze strony colorowo :)
      a piankę Ci polecam :)

      Usuń
  7. Miałam chyba tylko płyn z Biodermy, i bardzo go lubiłam.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.

About me